Polityka wizowa USA a sprawa polska

Magdalena Lesińska, Ośrodek Badań nad Migracjami UW

Do USA bez wiz - marzenie Polaków
Podróż do Ameryki - w celach turystycznych czy zarobkowych - była marzeniem pokoleń Polaków. Stany Zjednoczone od zawsze w historii migracji obywateli naszego kraju są jednym z najpopularniejszych krajów docelowych, a Amerykanie pozostają w czołówce najbardziej lubianych przez Polaków nacji. Obecnie jednak, na co wskazują dane, spada liczba chętnych do wyjazdu za Ocean (zob. Wykres 1). Jedną z poważniejszych przeszkód w podjęciu decyzji
o wyborze USA jako celu podróży czy też emigracji za pracą jest obowiązek posiadania wizy. Powodów, dlaczego Stany przestały być najbardziej pożądanym krajem docelowym, jest oczywiście więcej. Najważniejszy to kryzys gospodarczy, który odbija się na sytuacji na rynku pracy i niskim kursie dolara, a ponadto fakt, że Polacy od kilku lat mają lepszą alternatywę - kraje UE. By wyjechać (i podjąć pracę) w krajach europejskich (bliżej domu i rodziny), nie muszą ubiegać się o pozwolenia na pobyt i pracę ani ponosić relatywnie wysokich kosztów podróży. Dodatkowo, nie jest konieczne inwestowanie zasobów finansowych i czasowych w zdobycie amerykańskiej wizy, co wiele osób, które taką procedurę przeszły choćby raz w życiu, często wspomina jako dość upokarzające doświadczenie.

Wykres 1. Wizy imigracyjne i nie-imigracyjne wydane w latach 1992--2010

Źródło: US Department of State, Bureau of Consular Affairs: www.travel.state.gov.

Od wielu lat toczy się debata na temat zniesienia obowiązku wizowego dla Polaków chcących odwiedzić USA. Obietnica, że Polska dołączy do krajów objętych programem ruchu bezwizowego (Visa Waver Program, VWP), jest regularnie powtarzana przez kolejnych prezydentów USA przy okazji amerykańskich kampanii wyborczych oraz wzajemnych wizyt liderów obu państw. Nie inaczej było podczas wizyty prezydenta Bronisława Komorowskiego w Waszyngtonie w grudniu 2010 r. czy prezydenta Baracka Obamy w Warszawie pół roku później (w maju 2011 r.). Podobne deklaracje składali także przedstawiciele Kongresu (republikanin Mark Kirk i demokrata Mike Quigley) podczas swojego pobytu w Polsce w styczniu tego roku, powtarzając za prezydentem USA, że jest to jeden z jego priorytetów na kolejną kadencję. Obaj politycy są związani - podobnie jak sam prezydent Obama - z Chicago i stanem Illinois, gdzie zabiegają o głosy licznie tam zamieszkałej Polonii. Nic zatem dziwnego, że przymierzając się już do kampanii wyborczej, zdecydowali się odwiedzić Polskę i poruszyli tę ważną dla Polaków kwestię. Sprawa ta przez lata urosła do rangi symbolu tak dla polskich obywateli, jak i dla wzajemnych stosunków dyplomatycznych obu krajów.

Wokół kwestii wiz dla Polaków narosło też wiele nieporozumień. Ten tekst ma służyć wyjaśnieniu założeń programu bezwizowego USA, powodów, dlaczego nie obejmuje on Polski oraz ocenie, czy ta sytuacja może się zmienić w bliższej lub dalszej perspektywie.

Kto aplikuje o wizy?
Wizy amerykańskie dzielą się na dwie główne grupy: imigracyjne i nie-imigracyjne. Te pierwsze dotyczą ludzi, którzy planują na stałe osiedlić się w Stanach Zjednoczonych i obejmują cztery kategorie osób: najbliższych krewnych, dalszą rodzinę, podejmujących zatrudnienie oraz zwycięskich uczestników Diversity Immigrant Visa Program (Program „Wizy dla Imigrantów Różnych Narodowości”, znany także jako Green Card Lottery).  

Wśród wielu rodzajów wiz przewidzianych w amerykańskim systemie wizowym zdecydowana większość Polaków wybiera wizy nie-imigracyjne związane z krótkim pobytem, m.in. w celu odwiedzin, podróży turystycznej lub studiowania. Najpopularniejsze są wizy typu B1 (wydawane m.in. w celu podróży służbowych i krótkich wizyt biznesowych) oraz B2 (wyjazd w celach turystycznych, odwiedzin rodziny czy przyjaciół, podjęcia leczenia). W 2010 r. na 73 968 wydanych wiz nie-imigracyjnych zdecydowana większość (63 624 - 86 proc.) była wizami typu B1/B2. Wśród pozostałych najpopularniejszymi były wizy typu J (wydano ich 4 029), które przeznaczone są dla exchange visitors (m.in. naukowców, nauczycieli, au-pairs, czy wyjeżdżających w ramach programu Work and Travel), typu C1/D (1 316) w celu tranzytu oraz m.in. dla członków załóg samolotów i statków, typu F (840) przeznaczonych m.in. dla studentów i uczniów, typu H (602) dla osób wykonujących prace kontraktowe, odbywających sezonowe staże czy praktyki, typu A (482) dla przedstawicieli rządu i dyplomatów czy typu L (373) m.in. dla pracowników oddelegowanych do amerykańskiego oddziału firmy.         

W ostatnich latach obserwuje się zmniejszające się zainteresowanie wyjazdami za Ocean. Świadczy o tym regularny spadek liczby wiz wydawanych dla obywateli polskich (zob. Wykres 2). Podczas gdy w latach 1999-2008 (z wyjątkiem roku 2003) wydawano corocznie ponad 100 tys. wiz nie-imigracyjnych (w tym w 2005 r. zanotowano najwyższy poziom - ponad 120 tys. wiz), w następnych latach następował stały spadek liczby składanych aplikacji i wydawanych wiz. W 2010 r. dane osiągnęły najniższy poziom: 78 tys. wydanych wiz (w tym 73 tys. wiz nie-imigracyjnych i prawie 5 tys. wiz imigracyjnych). W wypadku wiz nie-imigracyjnych oznacza to spadek o 40 proc. w ciągu pięciu lat (2005-2010). 

Niestety dane o liczbie składanych wniosków wizowych oraz inne bardziej szczegółowe dane, np. o profilu wiekowym czy miejscu zamieszkania wnioskujących, nie są publikowane przez Departament Stanu. Na podstawie danych dotyczących liczby wydanych wiz nie-imigracyjnych oraz odsetka odmów można jedynie oszacować ogólną liczbę wniosków składanych przez Polaków, która w 2006 r. wyniosła ok. 153 tys., by w 2010 r. spaść do 82 tys. (co oznacza spadek o ok. 47 proc.) (zob. Wykres 1).      ]

Wykres 2. Wizy nie-imigracyjne dla obywateli Polski, lata 2006-2010

Źródło: US Department of State, Bureau of Consular Affairs: www.travel.state.gov.

Polacy w latach 2002-2006 co roku brali też udział w „loterii wizowej”, dającej uprawnienia do osiedlenia i pracy (tzw. zielone karty). Łącznie w ciągu pięciu lat wydano 13 833 wizy dla Polaków biorących udział w tym programie (średnio ok. 2,7 tys. rocznie). W edycji 2013 obywatele polscy ponownie wezmą udział w loterii. Szacuje się, że mają szansę otrzymać ok. 3,5 tys. wiz. 

Visa Waiver Program wciąż nie dla Polaków
Warunkiem, by marzenie Polaków o podróży do USA bez konieczności ubiegania się o wizy spełniło się, jest udział Polski w ww. programie Visa Waiver Program. Obejmuje on kraje, których obywatele mogą przyjechać do Stanów Zjednoczonych na okres do 90 dni bez konieczności ubiegania się o wizę. Podstawowym kryterium, by dany kraj został włączony do programu VWP, jest niski poziom odmów wydania wiz jego obywatelom przez służby konsularne USA, a także m.in. wprowadzenie paszportów biometrycznych czy współpraca z rządem USA w sprawach dotyczących bezpieczeństwa. 

VWP został utworzony na podstawie decyzji Kongresu w 1986 r. Pierwszym krajem, który został nim objęty, była Wielka Brytania (1989 r.). Obecnie uczestniczy w nim 36 państw: Andora, Australia, Austria, Belgia, Brunei, Dania, Estonia, Finlandia, Francja, Grecja, Hiszpania, Holandia, Irlandia, Islandia, Japonia, Korea Południowa, Liechtenstein, Litwa, Luksemburg, Łotwa, Malta, Monako, Niemcy, Norwegia, Nowa Zelandia, Portugalia,, Republika Czeska, San Marino, Singapur, Słowacja, Słowenia, Szwajcaria, Szwecja, Węgry, Wielka Brytania oraz Włochy.  

Do 2007 r. o włączenie do programu VWP mogły ubiegać się tylko te kraje, w których odsetek odmów wydania wiz nie przekraczał 10 proc. Nowe przepisy obniżyły ten próg do 3 proc. W międzyczasie w wypadku większości sąsiadów Polski nastąpił znaczny spadek poziomu odmów wiz i w związku z tym dołączyły one do programu na starych zasadach. W ciągu zaledwie dwóch lat (2006-2008) w wypadku Słowacji odsetek odmów zmniejszył się z 16 do 5 proc. Podobny spadek zanotowano w tym czasie na Łotwie (z 21 do 8 proc.), Litwie (z 27 do 9 proc.), na Węgrzech (z 12 do 7 proc.) czy w Republice Czeskiej (z 9 do 5 proc.). Od 2009 r. obywatele tych krajów - podobnie jak Estonii, Malty, Cypru czy Grecji - mogą jeździć do USA bez wiz. Polska jest zatem jedynym krajem z Europy Środkowo-Wschodniej, który nie jest w programie VWP, a oprócz Rumunii i Bułgarii - z całej UE.

Choć w wypadku Polski poziom odmów regularnie spada, to i tak jest on znacząco wyższy niż zakładany obecnie w programie VWP trzyprocentowy próg. W ciągu ostatnich lat (2006-2011) zmniejszył się on z 26 do 9,8 proc. W 2011 r. zanotowano jednak ponownie niewielki wzrost do poziomu 10,2 proc. Ok. 80 proc. odmów wiz dla Polaków dotyczy wniosków z trzech regionów: Podhala, Rzeszowszczyzny i Podlasia, w których istnieje silna tradycja wyjazdów do USA. Wyjazdy te mają także charakter zarobkowy. Częstą taktyką jest aplikacja o wizy turystyczne lub w celu odwiedzenia rodziny czy znajomych, a w praktyce - podjęcie nielegalnego zatrudnienia.

Zaostrzenie zasad dostępu do programu było uzasadniane potrzebą zwalczania niepożądanej imigracji (w tym imigracji osób wjeżdżających legalnie, ale pozostających na terytorium USA po wygaśnięciu pozwolenia na pobyt i podejmujących w tym czasie nielegalnie pracę). Jednak najważniejszy argument za wdrożonymi restrykcjami związany był z bezpieczeństwem kraju. Nie wiadomo dokładnie, ilu Polaków przebywa na terytorium Stanów Zjednoczonych nielegalnie, a tym bardziej, ilu podejmuje nielegalnie zatrudnienie. Pytaniem ważniejszym jest jednak, czy i jaki wpływ ma fakt obowiązku wizowego (oraz związanej z nim niepewności dotyczącej możliwości ponownego wjazdu na terytorium USA) na decyzję indywidualnych imigrantów będących już w Stanach o pozostaniu tam po upłynięciu terminu legalnego pobytu, a w dalszej konsekwencji - przedłużaniu go na czas nieokreślony. Inaczej mówiąc, czy brak obowiązku wizowego nie przyczyniłby się do bardziej cyrkulacyjnego charakteru migracji Polaków do USA, kiedy to osoba nie ryzykuje przedłużenia pobytu niezgodnie z prawem, wiedząc, że bez większych problemów będzie mogła powrócić tam w najbliższej przyszłości? Wydaje się, że zniesienie obowiązku wizowego mogłoby mieć wpływ na zmniejszenie się grupy osób pozostających w USA nielegalnie po wygaśnięciu ważności ich wiz (tzw. overstayers). Oczywiście, obowiązek wizowy czy jego brak nie wpływa jednak na fakt, że część Polaków wyjeżdżających do Stanów i tak łamie prawo, podejmując tam nielegalnie zatrudnienie.     

Co ważne, udział danego państwa w programie VWP nie oznacza wcale, że jego obywatele mają pełną swobodę wjazdu na terytorium USA. Chcąc podróżować do Stanów w celach turystycznych lub biznesowych (nie dłużej niż na 90 dni), nadal muszą oni dopełnić kilka obowiązkowych procedur: zarejestrować się w systemie ESTA (Electronic System for Travel Authorization) i podać wszystkie standardowe dane, by uzyskać krótkookresowe pozwolenie na wjazd
i pobyt, posiadać ważny paszport biometryczny, poddać się procedurze pobrania odcisków palców i zgodzić się na wykonanie fotografii twarzy na przejściu granicznym. Dodatkowo, osoby, które były kiedykolwiek karane lub aresztowane (nawet bez wyroku skazującego), którym odmówiono wcześniej wjazdu do USA lub deportowano z terytorium USA, a także te, które w przeszłości nielegalnie pozostały po upływie legalnego czasu pobytu, nie są uprawnione do korzystania z przywilejów programu VWP.  Program nie obejmuje ponadto osób, które chcą studiować, pracować albo przebywać na terytorium USA dłużej niż 90 dni. Muszą one występować o określony typ wizy w standardowej procedurze.

Podkreślając zatem zalety programu VWP, przede wszystkim brak obowiązku posiadania wizy, należy pamiętać także o jego ograniczeniach. Po pierwsze zarejestrowanie się w systemie ESTA przed przyjazdem do USA także kosztuje (obecnie 14 USD) oraz wcale nie gwarantuje wjazdu, ostateczna decyzja jest podejmowana bowiem na granicy przez pracowników Customs and Border Protection. Po drugie, uczestnictwo w programie daje możliwość pobytu na terytorium USA do 90 dni, podczas gdy posiadanie wizy standardowo daje możliwość pobytu dwukrotnie dłuższego (do 6 miesięcy).

Przyszłość, czyli liczmy na siebie 
W ostatnim czasie pojawiły się inicjatywy i sygnały, które ponownie wzbudziły nadzieje Polaków na podróż do USA bez wiz.  Na początku 2011 r. kilku kongresmanów polskiego pochodzenia, m.in. Mike Quigley, Dan Lipiński, Mark Kirk i Barbara Mikulski wnieśli do obu izb Kongresu projekt ustawy zmieniającej kryteria wejścia do programu VWP. Zaproponowali oni, by o tym wejściu decydował nie odsetek odmów wiz, ale by do programu mogły dołączyć kraje, których odsetek obywateli nielegalnie przedłużających pobyt w USA na podstawie wiz nie-imigracyjnych wynosił poniżej 3 proc. Problem tkwi jednak m.in. w tym, że nie ma zgody co do wiarygodnych metod oszacowania tego wskaźnika. Projekt ustawy przewiduje także możliwość uchylenia wymogu 3-procentowego progu przekroczeń legalnego pobytu w USA, pod warunkiem, że „udział danego kraju w programie ruchu bezwizowego nie stwarza zagrożenia dla egzekwowania prawa, bezpieczeństwa i praw imigracyjnych USA i jeśli kraj ten w pełni współpracuje ze Stanami Zjednoczonymi w walce z terroryzmem”.

Szansę daje nam także kryzys gospodarczy i działania władz USA podejmowane w celu pobudzenia gospodarki. Niedawno prezydent Obama zapowiedział szereg działań na rzecz wzmocnienia amerykańskiej turystyki, co miałoby wygenerować dodatkowe wpływy do budżetu państwa. Wspomniano w tym kontekście o możliwości zniesieniu wiz dla obywateli Polski i Tajwanu.

Możemy liczyć także na siebie. Jeżeli nie zmienią się zasady programu VWP i nadal obowiązywać będzie 3-procentowy próg odmów wizowych, to przy obecnej tendencji spadku ich liczby w wypadku Polski (średnio o ok. 2,5 proc. rocznie w ciągu ostatnich sześciu lat), za kilka lat mamy szansę dołączyć do grona obywateli krajów podróżujących do USA bez wiz.

Opublikowano w numerze specjalnym: Dodatek: / 36 Czerwiec 2012