Transnarodowi migranci z Polski w Chicago

Hubert Izienicki, Indiana University

Przez dłuższy okres w historii migracji wyjazd z ojczyzny oznaczał prawie całkowite zerwanie kontaktów z krajem pochodzenia. Emigrant pozostawiał za sobą rodzinę i przyjaciół, nie wiedząc, czy kiedykolwiek ich znowu zobaczy. Dzisiaj - w dużej mierze dzięki rozwojowi techniki - jesteśmy świadkami przemiany: emigrant z odseparowanego obcokrajowca staje się migrantem transnarodowym, czyli osobą, która „utrzymuje aktywne, stałe stosunki zarówno z krajem wysyłającym, jak i przyjmującym. Stosunki te mogą mieć charakter ekonomiczny, społeczny, kulturowy lub polityczny, bardzo często występują one wszystkie jednocześnie. Pomimo iż migrant może osiedlić się na stałe i przyjąć obywatelstwo w kraju przyjmującym, nie oznacza to, że zrywa on stosunki z krajem wysyłającym. Rzeczywiście, migranci często zachowują określenie „ojczyzna” do opisania kraju wysyłającego nawet pośród drugiego i trzeciego pokolenia legalnie już mieszkających obywateli kraju przyjmującego” (Lowellen 2002: 151). Wielu polskich migrantów mieszkających zarówno w Chicago, jak i innych regionach Stanów Zjednoczonych utrzymuje zaskakująco bliski związek z rodziną i przyjaciółmi w Polsce. Zdarza się, że co tydzień dzwonią do swoich rodziców, rodzeństwa, krewnych i znajomych, aby usłyszeć o najświeższych wydarzeniach w ich życiu. Poza łącznością telefoniczną, wiele osób coraz częściej korzysta z Internetu, aby utrzymywać stały kontakt z Polską. Dziś zamiast listów mogą wysyłać szybkie maile. Coraz więcej osób używa również bezpłatnych serwisów internetowych, takich jak Skype, które umożliwiają bezpośrednią rozmowę „na żywo” z kimkolwiek i gdziekolwiek. Dużą popularnością cieszą się też serwisy społecznościowe, takie jak Nasza Klasa czy Facebook. Dzięki nim możliwy jest wgląd w życie innych oraz uczestnictwo w nim poprzez zapoznawanie się z informacjami zamieszczanymi na profilach poszczególnych użytkowników.

Polski sklep w Jackowie, dzielnicy Chicago, w której żyją duże skupiska Polaków. Źródło: Wikimedia Commons. Fot. Marta Sehn. Licencja: CC-BY-SA-2.5.

Zdjecie 1. Polski sklep w Jackowie, dzielnicy Chicago, w której żyją duże skupiska Polaków. Źródło: Wikimedia Commons. Fot. Marta Sehn. Licencja: CC-BY-SA-2.5.

Poza bezpośrednim ko-munikowaniem się z rodziną czy znajomymi, wielu migrantów używa Internetu, aby zdobyć najświeższe informacje o wydarzeniach politycznych, kulturalnych i społecznych w Polsce. Codziennie i bez większych ograniczeń mogą wchodzić na strony internetowe wielu polskich gazet lub serwisów informacyjnych (np. „Gazety Wyborczej”, „Rzeczpospoli-tej”, Onet.pl), aby dowiedzieć się, co nowego wydarzyło się w kraju i na świecie. Część osób poszukuje ogólnych informacji, podczas gdy inne wypatrują szczegółów, które mogą być im pomocne w życiu codziennym na obczyźnie, jak np. informacje o nowelizacjach prawa imigracyjnego.

W efekcie osoby te wiedzą często tyle samo o życiu w Polsce, co i o życiu w Chicago czy Stanach Zjednoczonych. Ponadto, komunikacji elektronicznej czy telefonicznej często towarzyszą wizyty w kraju. Dzięki przystępnym cenom biletów lotniczych coraz więcej osób może sobie pozwolić na bardziej regularne wizyty w Polsce. Podczas rozmów z wieloma migrantami mieszkającymi w Chicago często można usłyszeć relacje o życiu w Polsce nie tylko „z drugiej ręki”, ale też osobiste refleksje na temat wydarzeń i zjawisk bezpośrednio doświadczanych podczas wizyt w kraju. Korzystając z atrakcyjnych ofert przewoźników powietrznych, wiele osób powraca do Polski również w okresie świątecznym, zarówno na Boże Narodzenie, jak i Wielkanoc, aby spędzić ten ważny czas w tradycji katolickiej z rodziną i bliskimi. Dzięki tak częstym wizytom więzi pomiędzy migrantami a ich ojczyzną są pielęgnowane i umacniane, a wyraźne jeszcze w ubiegłym stuleciu różnice między migrantami i osobami nadal mieszkającymi w ojczyźnie zacierają się. Mniej silne są za to związki z samym środowiskiem polonijnym w Stanach Zjednoczonych.

W przeszłości skupiska narodowo-etniczne służyły tysiącom nowo przybyłych migrantów jako „bramy” do nowej kultury. Były swoistą mieszanką tego, co znajome i tego, co obce. Pełniły funkcję punktu  odniesienia i bezpiecznej przystani, gdzie można było znaleźć dach nad głową, kupić coś do jedzenia, zdobyć pracę, jak również nawiązać pierwsze kontakty z innymi rodakami. Przez wiele lat środowiska polonijne odgrywały ważną rolę zarówno w życiu nowo przybyłych, jak i tych już bardziej zakorzenionych migrantów. Po przyjeździe do Stanów Zjednoczonych emigranci z Polski osiedlali się właśnie w skupiskach polonijnych (np. w Chicago czy Nowym Jorku) i pozostawali tam przez większość - jeżeli nie całość - ich pobytu w kraju przyjmującym. Polskie dzielnice miały tendencję do bycia samowystarczalnymi i zaspokajały wszystkie podstawowe potrzeby emigrantów. Były tam sklepy z polskimi artykułami spożywczymi, polskie restauracje i miejsca spotkań, jak również banki, kancelarie prawnicze, przychodnie opieki zdrowotnej i placówki opieki społecznej z obsługą mówiącą po polsku. W tych środowiskach wiele osób było skupionych wokół parafii kościoła rzymsko-katolickiego, w których urzędował polski ksiądz oraz odprawiane były msze święte i nabożeństwa w języku polskim. Dzisiaj, pomimo tego, iż wiele z tych miejsc i instytucji wciąż istnieje, nowo przybyli migranci z różnych względów nie czują potrzeby korzystania z nich. Wielu z nich bezpośrednio „wkracza” w szeroki nurt kultury amerykańskiej, kompletnie pomijając ośrodki polonijne. Takie zachowanie jest warunkowane przede wszystkim dobrą znajomością języka angielskiego. Osoby, które nie posiadają kompetencji językowych, często najpierw osiedlają się w polskich dzielnicach, aby dopiero potem - po zdobyciu odpowiedniej wiedzy i zasobów - wyprowadzić się do innych części miasta, bardziej atrakcyjnych i jednocześnie oddalonych od skupisk polonijnych. Dla osób z dobrą znajomością języka angielskiego życie blisko polskiej dzielnicy przestaje być koniecznością. Uczestnictwo emigrantów w życiu Polonii ogranicza się wówczas do wyjazdów na zakupy lub wyjścia na obiad do polskiej restauracji raz na kilka tygodni. Jakakolwiek potrzeba przebywania lub interakcji z innymi Polakami może być łatwo zaspokojona poprzez rozmowy telefoniczne lub internetowe z rodziną i znajomymi w Polsce, a w niektórych wypadkach nawet poprzez osobistą wizytę w ojczyźnie.

Zdjecie 2. New Polonia Club w Chicago. Fot. Aneta Piekut.

Trzeba jednak pamiętać, że nie wszyscy polscy emigranci mogą w równym stopniu organizować swoje życie poza obrębem środowiska polonijnego czy dzielnicy polonijnej. Jak nadmienili także inni autorzy w tym numerze „Biuletynu Migracyjnego”, życie poza środowiskiem polonijnym jest uwarunkowane zarówno poziomem wykształcenia, przynależnością do określonej klasy społecznej, jak i kompetencjami językowymi. Osoby z wyższym poziomem wykształcenia, zabezpieczaniem finansowym oraz dobrą znajomością języka angielskiego z większą swobodą mogą poruszać się w rożnych sferach społeczeństwa amerykańskiego. Zazwyczaj mają one dostęp do bardziej zróżnicowanych form zatrudnienia, opcji mieszkaniowych, jak również do znacznie szerszych kontaktów społecznych. Rasa również odgrywa ważną rolę, jeżeli chodzi o możliwość zorganizowania sobie życia na emigracji poza środowiskiem polonijnym. W przeciwieństwie do innych grup etnicznych, rasowych czy narodowych, polscy migranci - ze względu na to, że są uważani za białych - mogą bezproblemowo korzystać ze wszystkich przywilejów przypisanych rdzennym białym Amerykanom. W ich wypadku łatwiejsze jest więc bezproblemowe włączenie się w szerszą kulturę amerykańską, np. łatwiej im zdobyć zatrudnienie czy wynająć mieszkanie w dowolnym rejonie miasta. W przeciwieństwie do innych mniejszości rasowych czy etnicznych cechujących się odmiennym - na tle rdzennych białych Amerykanów - kolorem skóry czy wyglądem fizycznym, migranci z Polski nie są narażeni na dyskryminację ze względu na cechy rasowe.

Podsumowując, warto wskazać na ogromne zmiany, które dokonały się w relatywnie niedługim czasie. Jeszcze niespełna trzydzieści lat temu migranci z Polski byli w dużej mierze odcięci od kraju pochodzenia, a tymczasem dzisiaj - przy pomocy nowych technologii - mogą aktywnie uczestniczyć w dwóch kulturach i wydarzeniach dziejących się na terytoriach dwóch państw. Analizując sytuację transnarodowych migrantów, trzeba jednak pamiętać, że nie wszyscy mogą korzystać z możliwości funkcjonowania pomiędzy dwoma państwami w równym stopniu, a dodatkowo ich doświadczenia w tym zakresie są często bardzo zróżnicowane. Wykształcenie, klasa społeczna, znajomość języka angielskiego i rasa, jak również często płeć i wiek mają ogromny wpływ na  stopień, w jakim bardziej tradycyjni emigranci mają szansę stać się emigrantami transnarodowymi. Dlatego np. osoby słabiej wykształcone, z niższych klas społecznych, z niewielką znajomością języka lub osoby starsze będę miały mniej możliwości na bezpośredni kontakt z krajem pochodzenia, jak i na włączenie się w nurt szerszej kultury amerykańskiej.

Literatura:
Lewellen T. C. (2002). „The Anthropology of Globalization: Cultural Anthropology Enters the 21st Century”. Westport, CT: Bergin & Garvey.

Opublikowano w numerze specjalnym: Dodatek: / 36 Czerwiec 2012