Potencjał migracyjny po zniesieniu barier w dostępie do rynku pracy w Niemczech i Austrii

Prof. Herbert Brücker / Institut für Arbeitsmarkt- und Berufsforschung (IAB)

1 maja 2011 r. rynki pracy Niemiec i Austrii otworzyły się na migrację zarobkową z ośmiu krajów Europy Środkowo-Wschodniej, które przystąpiły do Unii Europejskiej w 2004 r. Pomimo tego, że oba kraje są ostatnimi, które wprowadzają swobodny przepływ pracowników, niepewność dotycząca potencjału migracyjnego ciągle jest duża.

Do końca 2010 r. prawie 2,4 mln obywateliośmiu krajów Europy Środkowo-Wschodniej, które przystąpiły do Unii Europejskiej 1 maja 2004 r., przebywało w krajach tzw. starej piętnastki
(UE-15). 1,6 mln z nich to obywatele polscy. W sumie, roczna imigracja netto z krajów UE-8 do krajów UE-15 wynosiła 210 tys. osób. Liczba ta jest zbliżona do szacunków ekonometrycznych potencjału migracyjnego, które zostały przygotowane m.in. przez Tito Boeri i Herberta Brückera w 2001 r., a także Patricię Alvarez-Plata, Herberta Brückera i Borissa Siliverstovs w 2003 r.: szacowali oni potencjał migracyjny z krajów UE-8 do UE-15 siedem lat po rozszerzeniu na 1,9-2,9 mln osób. Szacunki te idealnie pasują do liczby 2,4 mln osób, odnotowanej w końcu 2010 r. (Alvarez-Plata i in. 2003). Tak jak przed rozszerzeniem, tak i później badania nie były w stanie dostarczyć rzeczywistych prognoz dla poszczególnych krajów UE-15 ze względu na bezprecedensowe selektywne zastosowanie okresów przejściowych w zakresie swobodnego przepływu pracowników. W efekcie, nie można było przewidzieć zmiany kierunku przepływów migracyjnych z Austrii i Niemiec do Irlandii i Wielkiej Brytanii.

Obecnie, siedem lat po rozszerzeniu Unii Europejskiej na wschód, prognozy potencjału migracyjnego napotykają na ten sam problem: technicznie nie można przewidzieć zmiany kierunków strumieni migracyjnych z Irlandii i Wielkiej Brytanii do Austrii i Niemiec. Po pierwsze, korzystna sytuacja na niemieckim rynku pracy i ożywienie cyklu koniunkturalnego sprawiają, że takie przekierowanie jest prawdopodobne. Po drugie, znajomość języka angielskiego jest
dużo bardziej rozpowszechniona w krajach UE-15 niż znajomość języka niemieckiego, a istniejące sieci migracyjne w Wielkiej Brytanii i Irlandii ułatwiają migracje zarobkowe i obniżają społeczno-ekonomiczne koszty z nimi związane. Tego nie da się prognozować przy użyciu metod ekonometrycznych. Nasz model ekonometryczny pokazuje, że po otwarciu niemieckiego i austriackiego rynku pracy migracja netto z krajów UE-8 do krajów UE-15 wyniesie 250 tys.
osób rocznie i stopniowo będzie się zmniejszać. W 2020 r. ok. 3,9 mln obywateli UE-8 będzie przebywać w krajach tzw. starej Unii Europejskiej, a 2,3-2,5 mln z nich będzie obywatelami Polski. Jeśli udział Niemiec w całościowej migracji osiągnie ponownie 60 proc. tak jak w roku 2000, ok. 140 tys. osób będzie rocznie imigrować do Niemiec. Jeśli zaś udział ten spadnie do 45 proc., liczba imigrantów wyniesie 100 tys. rocznie. Legalizacja imigrantów, którzy obecnie nie są ujmowani w niemieckich statystykach, może znacząco podnieść te liczby w pierwszych dwóch latach.

Niemniej jednak, szacunki migracyjne opierające się na badaniach opinii publicznej, które sugerują, że wielkość migracji z Polski do Niemiec wyniesie od 400 tys. do 800 tys. osób rocznie, nie wydają się realne. Nie tylko są one zdecydowanie wyższe od tego, czego doświadczyły kraje tzw. starej Unii w ostatnich siedmiu latach, ale przekraczają one również najwyższe liczby imigrantów, których Niemcy doświadczyły bezpośrednio po upadku muru berlińskiego. Trzeba zauważyć, że jedynie niewielki odsetek tych, którzy wyrażają chęć migracji, faktycznie później migruje, a badania sondażowe mogą nie uwzględnić właściwie problemu migracji czasowych i cyrkulacyjnych. Wysoki odsetek populacji osób, które mają za sobą epizod migracyjny, może współistnieć z małym odsetkiem populacji osób, które przebywają za granicą w danym czasie, jeśli migracje mają charakter tymczasowy, co jest charakterystyczne obecnie dla rozszerzonej Europy.

Opublikowano w dodatku: Wkładka: / 29 Maj 2011