Głos wenezuelskiej diaspory
Wspomnienie Hugo Chaveza, zmarłego 5 marca br., wciąż dzieli Wenezuelczyków - również tych, którzy mieszkają poza granicami Boliwariańskiej Republiki Wenezueli (nazwa wprowadzona w 1999 r. po zaprzysiężeniu Chaveza na prezydenta). Część emigrantów opłakuje śmierć prezydenta mówiąc, że była dla nich ciosem podobnym do utraty członka rodziny. Inni, chociaż deklarują, że nie odczuwają radości z powodu jego śmierci, nie zapominają cierpienia, które wywołała jego polityka. Wśród błędów Chaveza wymienia się przede wszystkim złe zarządzanie krajem, które doprowadziło do wzrostu przemocy i korupcji. Ponadto były prezydent zmonopolizował władzę. W 1992 r. próbował przejąć rządy w drodze puczu wojskowego. Zorganizował też referendum, w którym społeczeństwo wyraziło zgodę na nieograniczoną reelekcję osób piastujących wybieralne stanowiska (w tym urząd prezydenta).
Jak wykazały badania* prowadzone wśród latynoamerykańskich imigrantów w 2010 r. w Madrycie, większość mieszkających tam Wenezuelczyków była przeciwna zmianom wprowadzonym przez Chaveza. Rządy Chaveza przyczyniły się do decyzji o wyjeździe z kraju wielu przedstawicieli klasy średniej. Wenezuelka mieszkająca w Madrycie tłumaczyła: „Ludzie przyjeżdżają do Hiszpanii, bo w Wenezueli nie widzą swojej przyszłości. Przede wszystkim nie czują się tam bezpiecznie. Wielu z nich ma rodziny, wykształcenie. Chociaż w Wenezueli żyjemy dostatniej, chcemy zapewnić swoim dzieciom bezpieczeństwo, a sobie spokój”.
Najwięcej imigrantów z Wenezueli mieszka w USA. Według danych tamtejszego Biura Spisowego w 2000 r. (rok po objęciu rządów przez Chaveza) w USA zamieszkiwało 91 tys. Wenezuelczyków, podczas gdy w 2012 r. było ich tam już 244 tys. W Hiszpanii natomiast ta liczba wzrosła odpowiednio z 11 do 59 tys. (dane Narodowego Instytutu Statystycznego). Ponad połowa Wenezuelczyków zamieszkałych w USA osiadła na Florydzie. Ci, w większości dobrze sytuowani, imigranci liczyli, że wybory prezydenckie przyniosą zmianę w polityce. Aby zagłosować, Wenezuelczycy zamieszkali na Florydzie byli zmuszeni do podróży do odległej Luizjany, bowiem konsulat w Miami został zamknięty przez władze Wenezueli w zeszłym roku. Emigranci wspierali Henrique Caprilesa Radonskiego, który był przeciwnikiem Chaveza już w wyborach w 2012 r., a po jego śmierci raz jeszcze stanął do wyborów. By oddać swój głos, samodzielnie zorganizowali transport autobusowy do konsulatu w Nowym Orleanie. Zwycięzcą okazał się jednak namaszczony przez Chaveza Nicolás Maduro.
AR
* Agnieszka Radziwinowiczówna (2011): „Un colectivo particular: los venezolanos en EspañaPrincipales razones de su emigración”, praca licencjacka obroniona na kierunku Iberystyka oraz „Mówimy tym samym językiem, ale się nie rozumiemy. Latynoamerykańskość i jej granice w warunkach imigracji do Madrytu”, praca magisterska obroniona na kierunku Socjologia, w Uniwersytecie Warszawskim.
Źródła: El Pais, VotoDondeSea.