Tajlandia - subtropikalne piekło imigrantów
Tajlandia jest producentem i eksporterem m.in. owoców, ryb i tekstyliów. Względnie stabilna, na tle krajów ościennych, gospodarka tego kraju przyciąga setki tysięcy migrantów zarobkowych, głównie z ościennych Birmy i Kambodży. Jak donoszą międzynarodowi obserwatorzy, imigranci w tym kraju padają ofiarami stereotypów, publicznych nagonek oraz bezprzykładnego wyzysku.
Przykładów nie brakuje. W październiku 2014 r. świat obiegła informacja o morderstwie dwójki brytyjskich turystów na wyspie Koh Tao. W stan oskarżenia postawiono dwóch Birmańczyków. Według obrońców praw człowieka dochodzenie oparte było na poszlakach, a zeznania oskarżonych mogły być wymuszone torturami. Jeden z prowadzących śledztwo oficerów oświadczył mediom, iż „żaden Tajlandczyk nie byłby w stanie popełnić takiej zbrodni”. Niewykluczone, że birmańscy imigranci spełnili tu rolę kozła ofiarnego.
Inny głośny przypadek dyskryminacji i wyzysku imigrantów dotyczy jednej z wiodących firm przetwórstwa owoców. Sprawa nabrała rangi międzynarodowej, gdy w monitorowanie sytuacji imigrantów pracujących w sektorze przetwórstwa owoców zaangażował się brytyjski aktywista Andy Hall, przeciwko któremu od lipca 2013 r. toczy się sprawa o zniesławienie wytoczona przez firmę przetwarzającą i eksportującą ananasy. Hall wraz z organizacją Finnwatch udokumentował notoryczne zatrudnianie osób nieletnich, niskie płace i nieprzystający do tajlandzkich standardów czas pracy. W październiku 2014 r. sąd oddalił zarzuty z przyczyn proceduralnych. Od decyzji odwołała się i firma, i prokuratura.
Szacuje się, że w Tajlandii przebywa od 2 do 3 mln imigrantów, co stanowi ok. 10 proc. siły roboczej tego kraju. Na przykład, w sektorze przetwórstwa rybnego pracuje aż 90 proc. migrantów. Media, związki zawodowe oraz organizacje broniące praw człowieka od lat zwracają uwagę na warunki pracy (w wielu wypadkach graniczą one z niewolnictwem) pracowników z Birmy i Kambodży w tym kraju. Udokumentowane są przypadki rekwirowania paszportów przez pracodawców, pracy za darmo w zamian za spłatę zadłużeń oraz brak dni wolnych od pracy. W skrajnych przypadkach dochodzi również do szantażu, pobić i morderstw, których ofiarami są „niezdyscyplinowani” pracownicy. Szczególnie ciężka jest sytuacja na rybackich kutrach, gdzie migranci (często ofiary handlu ludźmi) zdani są na łaskę kapitanów i bywają latami przetrzymywani na morzu. Zdaniem obserwatorów, policja rzadko interweniuje w tych sprawach, a panująca w kraju atmosfera nie sprzyja dbaniu o prawa imigrantów. W maju 2014 r. rząd ogłosił, że nieudokumentowani imigranci będą aresztowani i deportowani, a także wprowadził rozwiązania dyskryminujące imigranckich uczniów. Zdaniem IOM tylko w czerwcu 2014 r. kraj opuściło 246 tys. Kambodżańczyków. Jak uzupełnia „The Diplomat”, jest to największy ruch ludności w tym regionie od zakończenia wojen na Półwyspie Indochińskim w latach 70. XX w.
IJ
Źródła: thediplomat.com, finnwatch.org, hrw.org.