Nazywam się Milijon… czy wielka improwizacja?

Marta Anacka, Ośrodek Badań nad Migracjami UW

W zasadzie bez echa przeszła publikacja szacunku liczby rezydentów w Polsce, która ukazała się na stronach Głównego Urzędu Statystycznego w kwietniu 2015 r. Według niej liczba rezydentów Polski wynosiła w latach 2009-2013 między 38,018 mln a 38,064 mln osób. Ciekawą informację daje zestawienie tych danych z opublikowanymi dotychczas rezultatami ostatniego spisu, którego wstępne wyniki wskazywały, że 31 marca 2011 r. liczba rezydentów wynosiła 37,244 mln.

W polskiej statystyce publicznej funkcjonują dwie kategorie ludności. Po pierwsze mówimy o ludności faktycznie zamieszkałej, której definicja nieco ewoluowała. Podczas ostatniego spisu jako ludność faktycznie zamieszkałą traktowano osoby stale zamieszkujące dany obszar, obecne w momencie spisu w miejscu stałego zamieszkania, nieobecne krótkotrwale (do trzech miesięcy) lub nieobecne co najmniej trzy miesiące z powodu odbywania kary pozbawienia wolności (względnie: z uwagi na stosowany areszt tymczasowy) lub pobytu za granicą. Kategoria ta nie obejmowała cudzoziemców bez prawa stałego pobytu, choćby w rzeczywistości zamieszkiwali dany obszar dowolnie długo (w tym z zamiarem osiedlenia się). „Faktyczność” pobytu, o czym badacze problemu pisali niejednokrotnie (por. „BM” nr 37), jest tu więc rzeczą umowną. GUS informował, że liczba osób odpowiadających definicji tej kategorii ludności w dniu 31 marca 2011 r. wynosiła 38,512 mln i to tę kategorię traktuje się w publikacjach Urzędu jako synonim ogólnie rozumianej „ludności” gminy, województwa czy kraju.

Kategorią znacznie bardziej powszechną w statystykach międzynarodowych są rezydenci - osoby przebywające na danym obszarze przez co najmniej 12 miesięcy. Są to więc zarówno osoby stale zamieszkujące ten obszar (i przebywające na nim w momencie spisu czy badania), jak i te, które zamieszkują go czasowo przez okres co najmniej 12 miesięcy (w tym cudzoziemcy, niezależnie od formalnego zezwolenia na ich pobyt). W myśl tej definicji przebywający za granicą przez co najmniej rok stali mieszkańcy Polski (według NSP 2011 było ich 1,565 mln) powinni być traktowani jako rezydenci krajów przyjmujących.

Prosta arytmetyka z wykorzystaniem przywołanych powyżej liczb prowadzi nas do wniosków zaskakujących - jeśli od liczby osób faktycznie zamieszkujących Polskę w momencie ostatniego spisu (38,512 mln) odejmiemy liczbę polskich emigrantów z co najmniej rocznym stażem za granicą i formalnym miejscem stałego pobytu w Polsce (1,565 mln), uzyskamy wielkość 36,947 mln. Różnicę między nią a liczbą rezydentów (którą szacować można w momencie ostatniego spisu na 38,064 mln, jak wynika z ostatnio opublikowanych danych GUS) należałoby uznać za szacunek liczby imigrantów - przede wszystkim cudzoziemców przebywających w Polsce długotrwale (12 miesięcy i dłużej) bez prawa do stałego pobytu. Różnica ta wynosi 1,117 mln.

Szacunek ten wydaje się mało prawdopodobny. Według informacji UdSC osób z ważnymi kartami pobytu w roku 2011 było ok. 100 tys. Według urzędników MSW tyle samo wynosiła liczba cudzoziemców przebywających w Polsce nielegalnie. Oznaczałoby to liczbę cudzoziemców na poziomie 200 tys. Nie sposób tu jednak mówić o długości ich pobytu. Nawet najbardziej śmiałe szacunki mówiące o ok. 500 tys. cudzoziemców przebywających w Polsce bez odpowiednich dokumentów nie są w stanie dorównać statystyce wyłaniającej się z analizy przedstawionych powyżej danych spisowych. Co najmniej jeden z elementów tej arytmetycznej układanki został zatem oszacowany w sposób niewłaściwy i niedokładny. Najmniej pewna wydaje się tu liczba Polaków przebywających czasowo za granicą, nieprawdopodobnie wręcz zbieżna z publikowanymi do 2010 r. przez GUS szacunkami bazującymi na przestarzałych danych NSP 2002, silnie obciążonych statystycznie danych BAEL i różnej jakości statystykach krajów przyjmujących. Jest ona mniej wiarygodna też dlatego, że narzędzia zastosowane w ramach ostatniego spisu - m.in. sprzęgnięta z rejestrami (głównie PESEL) ankieta wypełniana przez losową próbę gospodarstw domowych - były wielce niedoskonałe z punktu widzenia użyteczności badania osób nieobecnych w kraju (w szczególności takich, które wyjechały z całymi rodzinami). A to wyniki badania ankietowego, ekstrapolowane na całą populację, służyły do sporządzenia szacunku liczby emigrantów czasowych.

Matematyką rządzą bezlitosne prawa i gdzieś popełniono błąd lub opublikowane dane wymagają dodatkowego uszczegółowienia i interpretacji. Albo to liczba emigrantów została przeszacowana (przez co liczba cudzoziemców będących imigrantami długookresowymi stała się mało prawdopodobna), albo liczba stałych mieszkańców Polski jest niższa niż sugerowałyby to rejestry urodzeń i zgonów (to z kolei porusza prof. Romuald Jończy w swoich badaniach dotyczących Opolszczyzny), albo - wreszcie - nie zostały spełnione warunki reprezentatywności badania spisowego. Jest jeszcze jedno potencjalne rozwiązanie - być może w publikacjach GUS nie stosuje się jednolitego nazewnictwa (co byłoby praktyką szkodliwą) i rezydent rezydentowi nierówny. Choć najbardziej prawdopodobne jest to, że każdy z wymienionych czynników spowodował, że Polska stała się krajem zamieszkania dla miliona cudzoziemców - przynajmniej na papierze.

Opublikowano w numerze specjalnym: Dodatek: / 52 Wrzesień 2015