Strategia migracyjna Polski - co z integracją?
Na początku kwietnia 2011 r. międzyresortowa Grupa Robocza ds. Strategii Migracyjnej Polski przedstawiła do konsultacji społecznych propozycję długo oczekiwanego dokumentu, mającego stanowić punkt wyjścia dla kształtowania długofalowej strategii migracyjnej w naszym kraju. Na dokument ten czekali eksperci, organizacji pozarządowe i imigranci.
Od transformacji w roku 1989 nie udało się wypracować spójnej i długofalowej strategii migracyjnej, obejmującej nie tylko zagadnienia ochrony międzynarodowej, ale również migracji zarobkowej oraz integracji imigrantów w różnych obszarach życia społecznego.
W przygotowanym przez międzyresortową Grupę Roboczą dokumencie szczegółowo omówiono stan prawny dotyczący cudzoziemców w Polsce, z uwzględnieniem rozproszonej w różnych instytucjach szczebla centralnego odpowiedzialności w tym obszarze. Dużo miejsca poświęcono nielegalnej imigracji oraz sposobom przeciwdziałania temu zjawisku, jak również ochronie obywateli innych państw w Polsce, wynikającej z przyjętych zasad prawa międzynarodowego.
Z punktu widzenia Zespołu Ekspertów Monitorujących Postęp w Polityce Integracyjnej (powołanego przez Caritas Polska), którego jestem członkiem, najistotniejszy w omawianym dokumencie jest rozdział poświęcony integracji cudzoziemców. W dotychczasowej debacie na temat imigrantów w Polsce temat integracji nie był przez instytucje państwowe podejmowany.
Z jednej strony integracja postrzegana jest jako ważny element strategii migracyjnej, z drugiej pojawiają się stwierdzenia, że ten aspekt nie dotyczy Polski, gdyż liczba imigrantów jest wciąż bardzo niewielka. Nie mogę zgodzić się ze stwierdzeniem, że za wcześnie jest na wprowadzanie programów integracyjnych. Analizując doświadczenia innych krajów europejskim możemy zauważyć, że niektóre jak na przykład Finlandia (miasto Helsinki) wprowadzały programy stymulujące przedsiębiorczość imigrantów i przeciwdziałające ich wykluczeniu na rynku pracy, kiedy liczba imigrantów była na poziomie 1 proc. ogółu populacji.
W tym miejscu warto zwrócić uwagę na fakt postrzegania w omawianym dokumencie imigrantów jedynie jako pracobiorców, zapominając, że mogą być lub są oni również pracodawcami tworzącymi miejsca pracy, i programy do nich adresowane powinny uwzględniać również ten aspekt. Warto też zwrócić uwagę na konieczność szkolenia urzędników nie tylko szczebla centralnego, ale przede wszystkim lokalnego, w obsłudze imigrantów. W tekście pojawia się stwierdzenie: „integracja powinna odbywać się na poziomie lokalnym z wykorzystaniem środków pochodzących ze szczebla centralnego, z zastrzeżeniem konieczności zaplanowania i monitorowania działań na poziomie centralnym”.
Zgadzam się z koniecznością przygotowania głównych założeń i rozwiązań prawnych dotyczących polityki migracyjnej na poziomie centralnym, przy jednoczesnym zostawieniu dużej swobody w kształtowaniu np. programów integracyjnych na poziomie lokalnym. Z doświadczeń takich krajów jak Holandia, Belgia czy Włochy wyraźnie wynika, że podejście bottom-up w programach integracyjnych jest o wiele bardziej skuteczne. Władze lokalne są lepiej zorientowane co do struktury grup imigranckich i ich potrzeb. W przygotowanie i prowadzenie programów integracyjnych należy włączyć organizacje pozarządowe oraz organizacje imigranckie, które w wielu krajach europejskich skutecznie prowadzą ww. działania. Przykładem może być Caritas we Włoszech.
Na zakończenie warto zwrócić uwagę, że mówiąc o integracji, musimy myśleć zarówno o imigrantach, jak i o społeczeństwie przyjmującym, gdyż jest to proces dwustronnego dopasowywania się do zmieniającej się sytuacji. Podnoszenie wiedzy i kompetencji międzykulturowych powinno dotyczyć nie tylko urzędników, ale również nauczycieli kształcących nowe pokolenie Polaków, którzy będą dzielili przestrzeń społeczną z przedstawicielami innych grup etnicznych. Szkoła może odegrać istotną rolę w procesie integracji imigrantów. Musimy jednak uważać, żeby nie popełnić błędów wielu krajów europejskich, w których imigranci byli przedmiotem polityki integracyjnej, a nie jej aktywnym współtwórcą.