Przy okazji wyborów do parlamentu kraju związkowego (niem. Land) Meklemburgia-Pomorze Przednie, które odbyły się 4 września br., swoją działalność zaktywizowała skrajnie prawicowa Narodowodemokratyczna Partia Niemiec (NPD). Jednym z haseł kampanii wyborczej był sprzeciw wobec osiedlania się Polaków za zachodnią granicą. W argumentacji, poza znanym stereotypem Polaka - złodzieja, posłużono się oskarżeniami o nadużywanie systemu świadczeń socjalnych, a nawet straszono „atomową śmiercią” wywołaną przez nieistniejące jeszcze w Polsce elektrownie atomowe.

To kolejny raz, kiedy NPD proponuje rozwiązanie problemów społeczno-ekonomicznych wschodnich krajów związkowych poprzez zamknięcie granic i wydalenie Polaków z Niemiec. Przy okazji poprzednich wyborów komunalnych w Meklemburgii-Pomorzu Przednim sąd administracyjny drugiej instancji uznał plakaty wyborcze NPD za podżegające do nienawiści rasowej (podobną sprawę NPD przegrało w saksońskim Goerlitz). Tegoroczna akcja antypolska sprowokowała szybką reakcję niemieckich władz centralnych i lokalnych oraz organizacji pozarządowych, które wydały broszurę informacyjną mającą na celu obnażenie manipulacji i oszczerstw w kampanii NPD. Broszurę tę rozprowadzono w powiecie Uecker-Randow, gdzie mieszka wielu Polaków z okolic Szczecina, bez których - jak twierdzą władze miasteczka Loecknitz, stanowiącego centrum polskiego osadnictwa - region wyludniłby się.

Okazuje się, że antypolska kampania nie jest kluczem do sukcesu politycznego. NPD zdobyło mniej głosów niż w ostatnich wyborach. W skali całego kraju związkowego Meklemburgia-Pomorze Przednie było to 6 proc. głosów wobec 7,3 proc. pięć lat temu. Niemniej jednak, z ustaleń komisji wyborczej wynika, że najsilniejsze poparcie partia zdobyła w regionach przygranicznych, borykających się z wysokim poziomem bezrobocia oraz odpływem ludności, a zarazem rosnącą liczbą mieszkańców z Polski, co znakomicie ilustruje sytuacja w powiecie Uecker-Randow.

KF