Wyjazd z wyspy jak wulkan gorącej

Odkąd 14 stycznia br. na Kubie weszły w życie nowe przepisy migracyjne, nie ma dnia, by biura Wydziału do Spraw Cudzoziemców i Emigracji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych nie były przepełnione. Ogłoszony dekret - przynajmniej na papierze - wprowadził znaczące zmiany do obowiązującego prawa. Kubańczycy mogą teraz wyjeżdżać za granicę na okres do 2 lat. Dotychczas pobyt przekraczający zaledwie 11 miesięcy skutkował utratą praw majątkowych na wyspie. Obniżono również wymagania - nie jest już potrzebne zezwolenie na wyjazd, potocznie zwane białą kartą. Jego wydanie stanowiło koszt aż ok. 300 dolarów. Ponadto, w nowym prawie zezwolono na powrót na wyspę tym emigrantom, którzy wcześniej opuścili kraj bez zezwolenia.

Jako przyczynę zmian podaje się złą sytuację ekonomiczną w państwie rządzonym przez Raula Castro. W warunkach reżimu nie ma szans na  zapewnienie zatrudnienia wszystkim mieszkańcom Kuby. Zakłada się, że ułatwienie im wyjazdu, z jednej strony, zmniejszy obciążenie socjalne państwa i rozładuje napiętą sytuację w kraju, z drugiej zaś, zwiększy przekazy pieniężne z zagranicy. Skąd mają one płynąć? Główne kierunki kubańskiej emigracji to USA i Hiszpania. Można jednak przypuszczać, że w obecnej sytuacji gospodarczej państwa te nie będą skłonne przyjmować dużych rzesz słabo wykwalifikowanych imigrantów. Z Kuby nie wyjadą też najzdolniejsi, gdyż reżim broni się przed drenażem mózgów. W dekrecie zapisano, że pracownicy istotni dla gospodarczego, społecznego i technicznego rozwoju państwa nie będą mogli otrzymać dokumentu podróży. Ponadto, nie wszyscy, którzy chcą wyjechać, będą mogli to zrobić. Wraz z wejściem w życie dekretu wzrosła bowiem opłata za wydanie dokumentu podróży z 55 do 100 dolarów. Co więcej, aby paszport nie stracił ważności, co 2 lata należy go odnawiać. Kosztuje to 20 dolarów, co jest równowartością przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia na Kubie. Na wyrobienie paszportu i zakup biletu będzie stać zapewne tylko tych, którym pomoc zaoferują krewni żyjący za granicą.

Przeciwnicy reżimu sceptycznie podchodzą do reformy. Podejrzewają, że ma ona na celu jedynie wywołanie pozytywnej reakcji Zachodu. Dowodem szczerości kubańskich władz byłoby wydanie paszportów kubańskim dysydentom, którzy czekają na możliwość wyjazdu z kraju po odbiór przyznanych im na Zachodzie wyróżnień. Zapewne nie nastąpi to prędko - w dekrecie zaznaczono, iż niemożliwe będzie wydanie paszportu osobom, które są w trakcie procesu karnego lub zostały skazane. A do tej kategorii należy wielu opozycjonistów.       

            AR

Opublikowano w numerze: 40 / Luty 2013 | Kategoria: Migracje w UE i na świecie