Niespełnione marzenia o Australii
Canberra zdecydowała się na kolejne zaostrzenie przepisów imigracyjnych. „Ubiegający się o azyl imigranci, którzy przypływają na łodziach [tzw. boat people - przyp. KM], nie dostaną możliwości legalnego osiedlenia się w Australii jako uchodźcy” - poinformował australijski premier, Kevin Rudd*. Zamiast do Australii trafią oni do jednego z dwóch ośrodków: na należącej do Papui Nowej Gwinei wyspie Maus, która ewentualnie może przyznać im azyl, lub na wyspę Nauru. To wyraźna zmiana stanowiska po stronie Partii Pracy i samego Rudda, który jeszcze klika lat temu był zdecydowanym przeciwnikiem tzw. Pacific Solution. Stosowna umowa została już podpisana pomiędzy szefem rządu Australii a premierem Papui Nowej Gwinei, Peterem O’Neillem. W zamian za przyjęcie osób poszukujących azylu ta ostatnia otrzyma „hojną pomoc finansową”.
Zaostrzenie przepisów tłumaczy się koniecznością uszczelnienia granic, chęcią zapobieżenia handlowi ludźmi, ale przede wszystkim - zamiarem zniechęcenia migrantów do grożącej śmiercią wodnej przeprawy, jak i troską o strażników, którzy ryzykują życiem ratując rozbitków. Szacuje się, że od 2001 r. podczas ryzykownej podróży zginęło ponad 1 000 osób. Złośliwi twierdzą, że prawdziwa przyczyna zmiany prawa tkwi w zbliżających się wyborach, a premierowi leży na sercu nie tyle życie zdesperowanych cudzoziemców, ile spadające w sondażach słupki poparcia. Sytuacja Partii Pracy, na której czele stoi Kevin Rudd, nie wygląda różowo, a opozycja punktuje rządzących zarzucając im zbyt małą stanowczość w kwestii ochrony granic.
Do sprzeciwu wobec reformy nawołuje Amnesty International (AI), która zbiera podpisy pod petycją w tej sprawie. „Pokażmy Kevinowi Ruddowi, że wszyscy ludzie szukający azylu w Australii powinni być traktowani uczciwie i ze współczuciem” - napisano w niej. Organizacja wskazuje też, że starający się o status uchodźcy będą umieszczani w „namiotowych wioskach”, takich jak te na wyspie Manus, które zdaniem UNHCR są „poniżej standardów międzynarodowych”, co wraz z niepewnością w sprawie uzyskania azylu może stanowić iskrę zapalną dla protestów w przyszłości. Nie są to obawy bezpodstawne. Decyzja o zaostrzeniu przepisów już wywołała zamieszki w obozie na wyspie Nauru. Uzbrojeni w noże i metalowe pręty mieszkańcy ośrodka na kilka godzin przejęli nad nim kontrolę. Według danych australijskiego ministerstwa ds. imigracji, w zamieszkach wzięło udział ok. 150 cudzoziemców na ok. 500 w nim mieszkających. W wyniku starć ze służbami zniszczona została większość budynków, w tym centrum medyczne i stołówka. Według australijskich mediów straty sięgają nawet 55 mln USD.
KM
* Nie oznacza to jednak, że Australia nie przyjmuje uchodźców w ogóle. Canberra zgadza się przyjąć 20 tys. uchodźców rocznie.