(Smutna) rzeczywistość repatriantów

Czy temat repatriacji jest tematem zaniedbanym? Takie stwierdzenie pojawiło się np. w wywiadzie na temat repatriacji, udzielonym na początku 2013 r. przez Dorotę Parzymies, założycielkę i do niedawna Prezes Fundacji „Ocalenie”. Mimo istnienia przepisów regulujących repatriację, powstawania raportów z badań naukowych i ekspertyz poświęconych repatriacji, debatę publiczną w tym zakresie nadal można uznać za ograniczoną, realizację polityki repatriacyjnej - za nieskuteczną, a troskę o repatriantów, ich rodziny i osoby, które na przesiedlenie do Polski w drodze repatriacji wciąż czekają - za niewystarczającą.

Z dostępnych informacji o losach repatriantów i uwarunkowaniach ich adaptacji wynika, że przyjazd do Polski nierzadko skutkuje rozczarowaniem po stronie przybyszy. Powodem niezadowolenia są najczęściej problemy ekonomiczne, poczucie niższego standardu życia nie tylko na tle tego, co zostawili w krajach dotychczasowego zamieszkania, ale też na tle postrzeganego standardu życia Polaków. Choć już na początku repatrianci otrzymują od państwa polskiego dużą pomoc: mieszkanie i pracę dla co najmniej jednego członka rodziny repatrianckiej. To zresztą konieczny do spełnienia warunek: aby repatriacja nastąpiła, potencjalni repatrianci muszą otrzymać z konkretnej gminy zaproszenie wraz z gwarancją przyznania mieszkania i zapewnienia pracy. A na to niektórzy czekają latami. W bazie „Rodak”, zawierającej dane osób oczekujących na repatriację, którym już wydano przyrzeczenie wydania wizy repatriacyjnej, widnieje ok. 2 800  nazwisk. Repatrianci nie mają wpływu na wybór miasta czy gminy, do której trafią. Jak pokazują doświadczenia kilkutysięcznej społeczności repatriantów w Polsce, najłatwiej jest im się zaadaptować w dużych miastach, gdzie są większe szanse na pracę, a lokalne społeczności są bardziej otwarte na przybyszy niż w gminach, gdzie dodatkowo nasilone są różne problemy społeczne, jak bezrobocie czy bieda.

Wielu repatriantów nie może się w Polsce odnaleźć, szczególnie jeśli ich małżonkowie nie są z pochodzenia Polakami i napotykają liczne bariery o charakterze administracyjnym wynikające z faktu bycia cudzoziemcem (np. brak prawa do świadczeń emerytalnych w Polsce). Zdarzyło się, że problemy materialne czy formalne rodzin repatrianckich doprowadziły do rozpadu małżeństw bądź powrotu do kraju dotychczasowego pobytu lub wyjazdu do innych krajów. Problemem, który wcześniej bagatelizowano, okazała się też bariera językowa. Na dokształcanie w tym zakresie często nie ma środków, a oferujące je nieliczne organizacje społeczne działają tylko w ograniczonym zakresie, nie wszędzie. Problemy językowe oznaczają (przynajmniej potencjalnie) problemy ze znalezieniem pracy. Przekładają się one też na trudności w nawiązywaniu kontaktów towarzyskich, a tym samym utrudniają integrację. Nie pomaga to w przezwyciężeniu tęsknoty za krajem pochodzenia, zwłaszcza w obliczu sytuacji, gdy Polska okazuje się dla repatriantów „macochą”, a nie „matką”, jak czasem określają Polskę repatrianci.

Co jest potrzebne, by repatrianci poczuli się w Polsce dobrze? Nie tylko kampania podnosząca świadomość społeczną i właściwe wsparcie materialne. Konieczne jest też zrewidowanie założeń polityki repatriacyjnej, refleksja nad dotychczasowymi rezultatami repatriacji i jasne sformułowanie rzeczywistego jej celu  (etyczny czy ekonomiczny?). Za tym powinna pójść lepsza organizacja działań wspierających adaptację repatriantów i samą repatriację. 

MoS

Opublikowano w numerze: 43 / Sierpień 2013 | Kategoria: Imigranci w Polsce