Zgłoś się do Home Office, zanim on zgłosi się po ciebie

Na ulicach sześciu gmin Londynu pojawiły się samochody z bilbordami z przesłaniem do imigrantów, którzy przebywają na terenie Wielkiej Brytanii nielegalnie: „Wracaj do domu albo zostaniesz aresztowany”. Wyjechać do kraju pochodzenia, w ramach programu dobrowolnych powrotów, można z pomocą Home Office (HO, brytyjskie ministerstwo spraw wewnętrznych). Wystarczy wysłać sms, przyznać się do swojego nielegalnego statusu pobytu, a urzędnicy odpowiedzą na wszelkie pytania oraz pomogą w organizacji powrotu do domu.

Bilbordy te pojawiły się nie tylko w miejscach, w których znajdują się duże skupiska imigrantów, ale także tam, gdzie Konserwatyści obawiają się stracić poparcie na rzecz UKIP (United Kingdom Independence Party, która postuluje m.in. zamknięcie Wielkiej Brytanii na imigrację z nowych krajów członkowskich UE czy ogólne zaostrzenie polityki imigracyjnej). Na plakatach podawana jest liczba imigrantów zatrzymanych za nielegalny pobyt na terytorium Wielkiej Brytanii - w ten sposób rząd chce przekonać wyborców o swoich zdecydowanych działaniach w walce z nielegalną imigracją. Akcja ma prawdopodobnie związek z wyborami, które odbędą się w najbliższych dwóch latach - najpierw do Parlamentu Europejskiego, a później - do parlamentu krajowego. Organizacje pozarządowe (m.in. Refugee Action, Migrants’ Rights Network) podkreślają, że takie działania nie służą niczemu innemu, jak właśnie zademonstrowaniu antyimigranckiego programu obecnego rządu, przy okazji wpływając w ten sposób na pogorszenie stosunków sąsiedzkich i wzrost nastrojów antyimigranckich.

W odpowiedzi internauci podjęli akcję, której celem jest ośmieszenie działań HO. Polega ona na wysyłaniu na wskazany numer telefonu wiadomości tekstowych o bezsensownych treściach, np. „Czy potrzebna jest wiza zezwalająca na pobyt w Harrow, podczas gdy mieszkam w Willesden” [dzielnice Londynu - przyp. KF] albo „Muszę wrócić do domu w ten weekend, droga prowadzi z Cardiff do Abberystwyth i jest niemożliwie długa - jakieś porady? Czy moglibyście mi pomóc z dokumentami podróży?”. Samochody, na których zamocowane były bilbordy już nie jeżdżą po ulicach Londynu i na razie nie wiadomo, czy pojawią się gdzieś jeszcze. A to dlatego że trwający przez tydzień eksperyment konserwatystów spotkał się z ogromną falą krytyki. I nie tylko z lewej, ale i z prawej strony sceny politycznej, ze strony organizacji pozarządowych i rzeszy internautów, jak również wielu mieszkańców dzielnic, w których była zorganizowana ta kontrowersyjna kampania. Okazało się, że takie działania stoją w sprzeczności z obowiązkiem władz publicznych dotyczących zapobiegania dyskryminacji w przestrzeni publicznej. Co więcej, powinny być poprzedzone konsultacjami społecznymi na temat zasadności ich przeprowadzenia i potencjalnych konsekwencji dla społeczności lokalnych.          

   KF

Źródło: Home Office.

Opublikowano w numerze: 43 / Sierpień 2013 | Kategoria: Migracje w UE i na świecie