Szwajcaria głośno o tym, o czym inni skrycie marzą?

W referendum, które odbyło się 9 lutego 2014 r., Szwajcaria opowiedziała się (z niewielką przewagą głosów na „tak” - 50,3 proc.) za przywróceniem limitów regulujących napływ pracowników z UE do tego kraju. Tym samym, postawiła pod znakiem zapytania funkcjonowanie wcześniejszej umowy z Unią Europejską o swobodzie przemieszczania się osób. Szwajcarska Partia Ludowa, inicjatorka pomysłu referendum, wspierała swoją kampanię znanymi już skądinąd argumentami: imigracja obciąża budownictwo mieszkaniowe, edukację, ochronę zdrowia i opiekę społeczną, a cudzoziemcy, będąc gotowi do podjęcia pracy za niższe stawki niż rodzimi pracownicy, przyczyniają się do zaniżania pensji. Nawet stres wynikający z przeludnienia (niem. Dichte-Stress) został potraktowany jako argument przeciwko imigracji. Wielu głosujących „za” pochodziło z niewielkich miast bądź wsi, które nie doświadczyły dotąd masowej imigracji, a tym bardziej wyżej wymienionych uciążliwości.

Blisko jedna czwarta osób z 8 mln mieszkańców Szwajcarii to cudzoziemcy, a - jak podkreślają ekonomiści - budownictwo czy opieka zdrowotna w dużej mierze opierają się na pracy specjalistów z innych krajów UE. Organizacja Szwajcarów za Granicą zwraca ponadto uwagę, że wypowiedzenie umowy o swobodzie przemieszczania się osób to broń obosieczna, ponieważ uderzy także w blisko pół miliona obywateli Szwajcarii, którzy żyją i pracują w różnych krajach UE.

Do 2011 r. Szwajcaria utrzymywała restrykcje w dostępie do rynku pracy dla obywateli krajów, które weszły do UE w 2004 r. Ponownie ograniczyła dla nich dostęp do rynku pracy w 2012 r., co spotkało się z krytyką ze strony UE. Teraz ograniczeniami mają być objęci obywatele wszystkich krajów UE. Renegocjacja umowy może nastręczyć wielu trudności, ponieważ swoboda przepływu osób jest traktowana w UE jako jeden z integralnych elementów wspólnego rynku. Pozostałymi zasadami są: swoboda przepływu towarów, usług oraz kapitału - gospodarka Szwajcarii znakomicie je wykorzystuje na potrzeby swego rozwoju.

Wprowadzenie przez Szwajcarię ograniczeń to również krok, który podsyci dyskusje na temat zasadności utrzymywania swobody przypływu osób w UE w ogóle. Jak podaje portal Deutsche Welle, bazując na wynikach badania sondażowego, gdyby podobne referendum przeprowadzono w Niemczech, wyniki byłyby prawie identyczne. Natomiast już teraz wiadomo, że reakcja UE na wyniki referendum - dalsze rozmowy bądź renegocjacje odpowiednich umów - będą bacznie obserwowane przez eurosceptyczne środowiska w Wielkiej Brytanii, w tym przez premiera Camerona. Zadowolenie z antyimigracyjnego stanowiska zajętego przez społeczeństwo Szwajcarii wyrazili np. Geert Wilders (Partia Wolności, Holandia), Marine Le Pen (Front Narodowy, Francja), Heinz-Christian Strache (Austriacka Partia Wolności), Nigel Farage (Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa). Za kilka miesięcy odbędą się wybory do Parlamentu Europejskiego i na tle wydarzeń w Szwajcarii partie ultraprawicowe mogą nabrać wiatru w żagle i umocnić swoje pozycje w polityce europejskiej.                  

         KF

Opublikowano w numerze: 46 / Luty 2014 | Kategoria: Migracje w UE i na świecie