TFR - Teoretycznie, Faktycznie, Rzeczywiście?
Wielka Brytania, Irlandia, Niemcy - do listy krajów, w których płodność migrantek z Polski jest wyższa niż w Polsce, dołączyć należy stosunkowo popularną wśród wyjeżdżających z Polski w ostatnich latach Norwegię. Polacy są tam obecnie najliczniejszą imigrancką nacją (stanowią prawie 14 proc. ogółu imigrantów), a TFR (ang. Total Fertility Rate) dla tej grupy od 1990 r. było wyższe niż w Polsce (od 2005 r. również wyższe niż TFR dla mieszkańców Norwegii).
Informacja ta może budzić obawy o przyszłość procesów demograficznych w Polsce, które najlepiej wyraża dotychczas nierozstrzygnięte pytanie - czy wyjeżdżają z Polski osoby bardziej skłonne do powiększania swojej rodziny, czy też warunki bytowe za granicą tę wyższą skłonność dopiero w nich budzą? Pytanie to jest kluczowe z punktu widzenia kreowania polityki rodzinnej w Polsce. Naukowcy jednak podnoszą jeszcze jeden problem i stawiają znak zapytania w innym miejscu - czy TFR jest dobrą miarą do oceny płodności migrantów?
Popularne rozumienie TFR, takie jak przedstawione np. w polskiej edycji Wikipedii, jest w zasadzie niepoprawne. TFR jest wskaźnikiem mocno teoretycznym i hipotetycznym: to przeciętna liczba dzieci, które urodziłaby kobieta, gdyby w kolejnych latach jej życia cechowało ją takie prawdopodobieństwo urodzenia dziecka, jak obserwowane wśród różnych roczników kobiet w konkretnym roku. Jakie znaczenie ma to „gdyby”? TFR traktowane jest jako prognoza dzietności kobiet. Jest ona jednak zupełnie nietrafna, jeśli mamy do czynienia ze zmianą wzorca płodności - opóźnianiem bądź przyspieszaniem macierzyństwa. Badania dotyczące populacji polskich imigrantów w Wielkiej Brytanii pokazują, że większość Polek odkładała decyzję o macierzyństwie na okres późniejszy. Stąd zaskakujące wyniki brytyjskiego spisu z 2011 r. - TFR dla Polek zamieszkujących Wyspy wyniosło wówczas 2,13, choć gdyby uśrednić wartość TFR w okresie 2004-2011 (czego wyniki spisu nie mogły pokazać), wyniosłoby ono jedynie… 1,4, czyli niewiele więcej niż w Polsce w tym samym czasie (1,3). Polacy w Norwegii zdają się reprezentować odmienny wzorzec - TFR jest wyższe dla kobiet z krótszą historią pobytu w tym kraju. Należy mieć jednak na uwadze, że do momentu wejścia Polski do UE populacja polskich imigrantów w tym kraju była tak niewielka, że szacunki TFR do 2004 r. należałoby uznać za mało istotne i wiarygodne. W ostatnich latach płodność Polek przebywających w Norwegii staje się mniej zależna od okresu pobytu.
Wniosek płynący z badań brytyjskich i norweskich jest jasny - powinniśmy znacznie ostrożniej posługiwać się tym popularnym i przemawiającym do wyobraźni wskaźnikiem, jakim jest TFR. Daleko nam do określenia na jego podstawie poziomu zrealizowanej dzietności. Badania te pokazują ponadto, że z biegiem czasu poziom płodności imigrantów staje się zbliżony do poziomów obserwowanych dla ludności rodzimej. To z kolei jest dowodem na to, że warunki instytucjonalne w danym kraju są kluczowe dla rozwoju demograficznego jego populacji. Jest to więc też jasną wskazówką dla decydentów, jakie rozwiązania należy stosować, by polityka ludnościowa była skuteczna.
MA