Brexit - pierwsze reakcje Polaków w Wielkiej Brytanii
72 proc. uprawnionych do głosowania w Wielkiej Brytanii wzięło udział w czerwcowym referendum w sprawie Brexit, czyli wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej (UE). Głosy za i przeciw rozłożyły się niemal po połowie - 52 proc. wobec 48 proc. - a więc z niewielką przewagą tych, którzy uznali, że lepiej będzie dla ich kraju, jeśli odłączy się od Unii Europejskiej. Jak na wyniki referendum zareagowali Polacy, najliczniejsza obecnie społeczność imigrancka w Wielkiej Brytanii?
Polacy mieszkający na Wyspach Brytyjskich zostali zaproszeni do wypełnienia internetowej ankiety pt. „Brexit - opinie Polaków żyjących w UK po referendum” poprzez anonse na portalu Facebook, na licznych grupach społecznościowych stworzonych przez polskich imigrantów w Anglii, Walii, Szkocji i Irlandii Północnej. W ciągu dwóch tygodni od ogłoszenia wyników referendum 722 respondentów odpowiedziało na pytania ankietowe. Ponad 60 proc. z nich to kobiety. Najliczniejszą grupę stanowiły osoby w wieku 30-50 lat (63 proc.), a najmniejszą - pow. 50 lat (4 proc.). Większość respondentów (64 proc.) mieszka w Wielkiej Brytanii dłużej niż pięć lat, w mieście od 10 do 300 tys. mieszkańców (49 proc.) lub powyżej 300 tys. mieszkańców (34 proc.). Obywatele polscy nie byli uprawnieni do głosowania (chyba że byli jednocześnie obywatelami brytyjskimi). 96,5 proc. odpowiadających na ankietę nie głosowało w referendum.
Niepewność, rozczarowanie, szok
Najczęstsze uczucia opisywane przez respondentów w okresie po referendum to: niepewność przyszłości (prawie 50 proc.), rozczarowanie (41 proc.) i szok (29 proc.): „Czuję się tu jak w więzieniu (...). To jak czekanie na wyrok. Utraciłam ochotę do pracy”; „Wielka Brytania była schronieniem dla osób młodych po studiach, które nie miały przyszłości w swojej ojczyźnie w Polsce. W UK byłam milej widziana dla pracodawców niż w PL, szybko awansowałam, UK była wzorem szacunku i akceptacji (…). Byliśmy tam szczęśliwi, że możemy być samodzielni, a dziś to wielka niewiadoma. Jednak przez 48 proc. inteligentnych ludzi nadal jesteśmy tam mile widziani. Czuję rozczarowanie i niepewność, bo podoba mi się tam, a za chwilę ktoś znowu za mnie zdecyduje, gdzie powinnam mieszkać”. Znacząca mniejszość badanych odczuwała pozytywne emocje: radość - 2,4 proc., zadowolenie - 3,5 proc., satysfakcję - 2,7 proc.
Optymistyczni
Część badanych założyła, że poreferendalne zmiany nie będą zbyt widoczne lub przynajmniej nie będą dokuczliwe, szczególnie dla pracowitych i ambitnych: „Myślę, że wszystko dobrze się ułoży:)”; „Trochę czasu zajmie zanim wszystko się poukłada i Brytyjczycy utworzą nowy porządek”; „Będzie dobrze, więcej wiary i szacunku do drugiego człowieka. Jeżeli pokój będzie między nami, to i kraj będzie spokojny, a z czasem wszystko się unormuje”; „Przyszłość będzie taka, jaką sobie wypracujemy”; „Polacy są silni, pracowici, ambitni, wielu kontynuuje edukację w GB, ogólnie lubiani w miejscach pracy. Nie siedzą na zwolnieniach. Nie sądzę, że Polacy z takimi zasadami muszą się martwić o przyszłość tutaj. Nawet jak sytuacja ekonomiczna się zmieni, mają większe szanse na przetrwanie niż w Polsce”; „Myślę, że Polacy mieszkający i pracujący w WB nie muszą się obawiać o swoją przyszłość, gdyż zwyczajnie są potrzebni gospodarce. Jedynie osoby planujące przyjazd do WB będą w przyszłości miały problem”.
Praktyczni
Wielu polskich imigrantów deklaruje pragmatyczne podejście do przewidywanych zmian, wierząc, że do każdej sytuacji można się dostosować, jeśli ma się odpowiednią motywację. Wierzą oni również, że zarówno Brytyjczycy, jak i Polacy kierują się zdrowym rozsądkiem i korzyściami ekonomicznymi: „Dopóki UK całkowicie nie opuści UE, Polacy będą żyć w strachu, ale będą też robić wszystko, żeby tu pozostać, wyrabiając sobie rezydenturę lub obywatelstwo”; „Wyrzucić ot tak nas nie wyrzucą, bo kto będzie pracował przy rozładunku tirów, pakowaniu, pikowaniu itp. Myślę, że te osoby, które mają znajomość języka i trochę grosza na czarną godzinę, wyrobią brytyjski paszport, aby zapewnić sobie bezpieczną przyszłość, o ile planują tutaj zostać. (...) Jedno jest pewne - łatwo nie będzie, lecz Wielka Brytania to silne państwo. Jak tylko minie ten cały chaos, będzie normalnie”; „Wielka Brytania nie może sobie pozwolić, by pozbyć się pracujących tutaj Polaków. Sądzę, że będzie ciężko przez kilka pierwszych lat, ale Wielka Brytania powinna bez problemu dać sobie radę. Nie zapominajmy, że to piąta gospodarka w UE”; „Bardziej martwię się inflacją i spadkiem funta niż ludźmi. Uważam, że ludzie się uspokoją, a jeśli nie ustalą dobrych warunków z Unią, to wszyscy ucierpią i to bardzo”.
Pesymistyczni
Wśród respondentów jest też jednak spora grupa osób obawiających się przyszłości, swojej i swoich dzieci. Przewidują oni, że wyniki referendum obniżą w Polakach poczucie własnej wartości, jak i spowodują, że obywatele brytyjscy poczują, że mają prawo jawnie dyskryminować polskich imigrantów: „Zawsze uważałam siebie za Europejkę, a nie imigrantkę. Nie wiem, czy chcę tu dalej zostać jako niechciany imigrant. Po wyjściu WB z Unii nasza pozycja będzie dużo gorsza. Źle to widzę, ale mam nadzieję, że powoli się to poukłada. WB po Brexicie nie jest dla mnie dobrym miejscem do życia. Ja wyznaję wartości europejskie”; „Będą coraz większe szykany, nienawiść i widoczny rasizm na ulicach. Dojdzie do zamieszek i walk pomiędzy rozwścieczonymi Anglikami a zażenowanymi bezradnością władz Polakami”; „Boję się o moje dzieci oraz ataki na nie ze względu na narodowość...”; „Polacy będą coraz bardziej wytykani palcami, co już niestety da się odczuć. Będzie ciężej nam z pracą i utrzymaniem się tutaj. Polskie dzieci w szkołach będą wytykane i odpychane przez inne dzieci”; „Anglicy bardziej będą nas nienawidzić, bo myślą, że teraz im wolno”; „Moim zdaniem zacznie się okres, w którym Polacy strasznie zaczną cierpieć z racji ciągłego zwracania uwagi, kim są i że nie mają praw. Najbardziej odczują to osoby z niską samooceną. Może to spowodować depresyjne stany załamania, a w najgorszych przypadkach samobójstwa”; „Myślę, że teraz już na maxa będą nas dyskryminować w urzędach i oszukiwać, kontrolować nasz pobyt”; „Jesteśmy w sumie tu w Wielkiej Brytanii już poniżani, niedoceniani i degradowani!!! A po wyjściu z Unii będzie o wiele gorzej!!! Boję się tylko o przyszłość naszych dzieci!!!”.
Krytyczni
Wielu respondentów krytycznie i z rozczarowaniem odnosi się do stanowiska wyrażonego w referendum przez ponad połowę uprawnionych do glosowania: „Będziemy teraz tymi najgorszymi. Otwarcie będą o tym mówić. Zapomnieli, że kilka lat temu było im to na rękę. Teraz zmieniają zasady w trakcie gry”; „Brexit to krok w stronę rozpadu Wspólnoty Europejskiej i powrót do zamkniętych, ksenofobicznych i nacjonalistycznych państw narodowych. Historia zatacza pełny krąg. Nie jest to dobra wiadomość nie tylko dla Polaków w UK, ale i dla całej Europy i świata”; „Moim zdaniem Anglicy do końca nie zdają sobie sprawy z tego, co zrobili; widzą tylko jedną stronę medalu, nie widzą tak naprawdę, co dla ich kraju znaczą ciężko pracujący polscy emigranci. Jednym słowem, strzelili sobie w kolano”; „No cóż, moim skromnym zdaniem cofną się do średniowiecza”; „Brytyjczycy są zarozumiali i wszystko wiedzą lepiej. Głosowali za Brexitem, a tak naprawdę nie zainteresowali się, jakie będą skutki tej decyzji dla nich samych. Dwa slogany wystarczyły, żeby zniszczyć gospodarkę. My imigranci możemy jechać gdzieś indziej albo wrócić do kraju, a oni będą ponosić koszty swojego rasizmu”.
Popierający
Wreszcie są i tacy, którzy popierają stanowisko ponad 17 mln Brytyjczyków głosujących za wyjściem z UE: „Myślę, że to ryzykowny, ale odważny krok Wielkiej Brytanii na drodze ku wolności i suwerenności. Decyzja na pewno dotknie Polaków i innych imigrantów, jednak myślę, że wszystko przebiegnie w uczciwy sposób”; „Jestem w związku z Anglikiem. On, jak i cala jego rodzina, głosowali za wyjściem z Unii. Mają do tego prawo. To nie jest objaw rasizmu. To jest próba odzyskania suwerenności i możliwości podejmowania własnych decyzji jako kraj. Moja brytyjska rodzina nigdy nie dała mi poczuć się niechcianą. Wielka Brytania, konkretnie Anglia, niewiele zyskuje będąc członkiem UE”.
Czas pokaże
Uczestnicy badania w swoich komentarzach podkreślali, że wynik referendum nie przesądza, jak i czy w ogóle Wielka Brytania zakończy swoje członkostwo w Unii Europejskiej: „Ciężko określić, co się stanie. Stąd ta niepewność. Nikt nie wie, co tak naprawdę się wydarzy ani kiedy”; „W aktualnej chwili nie mamy się jeszcze za bardzo czym przejmować. Anglicy zagłosowali w referendum i wyrazili swoją odpowiedź na pytanie od dawana zadawane. Należy pamiętać, iż była to swojego rodzaju ankieta, która nie ma aktualnie żadnej mocy prawnej. To że mieszkańcy wyrazili swoją opinię (...), nie oznacza, że nowa partia rządząca tym krajem finalnie zdecyduje się opuścić szeregi UE”. Tak więc czekamy…
* Licencjonowany psycholog Brytyjskiego Towarzystwa Psychologicznego, rekomendowany specjalista Stowarzyszenia Psychologów Polskich w Londynie, biegły sądowy pracujący dla brytyjskich sądów rodzinnych. Wyniki całej ankiety dostępne są na stronie internetowej.