Antyterrorystyczny czy antymuzułmański dekret Trumpa?

Donald Trump, zgodnie ze swoim hasłem wyborczym, zamierza przywrócić Ameryce wielkość. Nowa administracja zamierza osiągnąć ten cel m.in. poprzez sprawowanie lepszej kontroli nad granicami, co oznacza, ogłaszaną przed wyborami, budowę muru na całej długości granicy z Meksykiem. Zaraz po Meksykanach prezydent niechętnie widzi w kraju także, a może zwłaszcza, muzułmanów. Według niego część z nich to potencjalni terroryści, przed którymi należy zamknąć granice. Zaledwie tydzień po objęciu urzędu, 27 stycznia 2017 r., podpisał dekret zatytułowany „Ochrona narodu przed wjazdem zagranicznych terrorystów na terytorium Stanów Zjednoczonych” (w mediach określany jako Muslim Ban lub Travel Ban), który: 1) zawieszał możliwość przyjmowania uchodźców do USA na 120 dni, 2) bezterminowo zawieszał przyjmowanie uchodźców syryjskich (poza reprezentantami prześladowanych mniejszości religijnych), 3) blokował na 90 dni wjazd cudzoziemców z siedmiu krajów muzułmańskich mających problemy z terroryzmem. W tym czasie odpowiednie służby miały wypracować nowe procedury radzenia sobie z zagrożeniem terrorystycznym.

Dekret wstrzymał podróże do Stanów Zjednoczonych obywateli siedmiu krajów: Libii, Sudanu, Somalii, Jemenu, Syrii, Iraku oraz Iranu*. Krytycy zauważają, że w grupie tej nie znalazła się np. Arabia Saudyjska (z której pochodziła część zamachowców na World Trade Centre w 2001 r.), Zjednoczone Emiraty Arabskie czy Egipt, i wskazują m.in. na powiązania biznesowe rodziny prezydenta z niektórymi z tych krajów, strategiczne partnerstwo USA na Bliskim Wschodzie (np. Egipt otrzymuje pomoc wojskową od USA i utrzymuje pokój z Izraelem) oraz to, że są tam klienci amerykańskiego przemysłu zbrojeniowego. Dekret spowodował chaos na lotniskach oraz szeroko zakrojone protesty obywatelskie w wielu amerykańskich miastach.

Tzw. Muslim Ban został jednak zakwestionowany przez sąd federalny i Departament Stanu ostatecznie musiał wstrzymać jego wykonywanie. Zawieszenie to zostało podtrzymane przez Sąd Apelacyjny orzeczeniem z 10 lutego 2017 r. W odpowiedzi na stanowisko sędziów 6 marca 2017 r. prezydent ogłosił nowy dekret, który w odróżnieniu od pierwszego miał wejść w życie po pewnym czasie od ogłoszenia, tj. 16 marca. 

Nowy dekret uchylał poprzedni. Dotyczył on tych samych krajów, co poprzednio, poza Irakiem, z którym zawarto porozumienie dotyczące wymiany informacji i wdrożenia dodatkowych procedur bezpieczeństwa m.in. przy wydawaniu wiz. Dekret nie zabraniał wjazdu obywatelom wskazanych krajów, jeżeli posiadają ważne wizy bądź zielone karty. Zezwalał im też na wnioskowanie o wizy i uwzględniał kategorie osób, które będą mogły do USA wjechać (np. w celach biznesowych, zdrowotnych czy odwiedzin u rodziny). Uchodźcy syryjscy, tak jak inni uchodźcy, zostali objęci 120-dniowym okresem karencji. Ograniczył również liczbę przyjmowanych uchodźców w 2017 r. do 50 tys. osób.

Nowy dekret został zaskarżony przez kilka stanów, m.in. Hawaje i Maryland, i ostatecznie decyzją sądu stanowego jego wejście w życie zostało zawieszone 15 marca. Prezydent zapowiedział, że nie złoży broni i podkreślił, że ustawa o imigracji i obywatelstwie z 1952 r. pozwala mu na tymczasowe zawieszenie możliwości wjazdu do kraju cudzoziemców, co do których istnieje podejrzenie, że ich obecność może zaszkodzić interesom USA. Czy mu się uda, okaże się niebawem.            

  KF

* Kraje te zostały uznane za kraje podwyższonego ryzyka jeszcze przez administrację Obamy.

Opublikowano w numerze: 56 / Marzec 2017 | Kategoria: Artykuły