„Uwolnić handel od migrantów”

13 października br. w moskiewskiej dzielnicy Zachodnie Biriuliewo wybuchły antyimigranckie zamieszki. Iskrą zapalną było zabójstwo młodego Rosjanina dokonane przez migranta z Azerbejdżanu. Okoliczni mieszkańcy wyszli na ulicę, domagając się złapania sprawcy i zrobienia porządku z funkcjonującym w dzielnicy hurtowym rynkiem warzywno-owocowym, dającym pracę wielu imigrantom, w tym rzekomo także sprawcy zabójstwa. Za sprawą skrajnych nacjonalistów spontaniczny protest przerodził się w zamieszki.

Handel produktami rolnymi w Rosji stanowi niszę tradycyjnie zdominowaną przez przybyszów z Kaukazu, w przeważającej mierze obywateli Azerbejdżanu. Na początku października prezydent Rosji Władimir Putin stwierdził, że w niektórych sektorach gospodarki, w tym w handlu, pracowników cudzoziemskich można by z powodzeniem zastąpić lokalnymi mieszkańcami. W pewnym sensie wydarzenia w Biruliewie sprzyjają więc planom władz, dając podstawy dla zorganizowanego, siłowego rozwiązania problemu. W obecnej sytuacji zmasowane naloty na targowiska i wzmożone kontrole dokumentów u osób o niesłowiańskich rysach twarzy zyskują dodatkowe uzasadnienie. Co więcej, mer Moskwy Sergiej Sobianin ogłosił konieczność przeorganizowania całego systemu sprzedaży produktów rolnych w Moskwie, zapowiadając odejście od wielkich bazarów (na których właśnie zatrudniani są imigranci) i przejście ku bardziej uporządkowanym formom handlu, nad którymi łatwiej sprawować kontrolę.

Nietrudno się domyślić, że likwidacja targowisk nie wystarczy do rozwiązania problemu imigracji. Tym bardziej, że niechęć mieszkańców stolicy dotyczy również przyjeżdżających do Moskwy mieszkańców Kaukazu Północnego, którzy jako obywatele Rosji mają pełne prawo szukać zatrudnienia w stolicy. Jako sposób demonstrowania przez władze swojej aktywności w kwestii migracji tego typu deklaracje nadają się jednak znakomicie. Cała sprawa ma także drugie dno. Można dopatrzeć się tu walki o kontrolę nad moskiewskimi rynkami owocowo-warzywnymi, które stanowią lukratywny biznes i w większości są kontrolowane przez przybyszów z Kaukazu. Ich likwidacja - lub przeniesienie na obrzeża miasta (taki pomysł pojawił się względem biriulewskiego rynku w reakcji na ostatnie wydarzenia) - pozwoli także władzom w inny sposób zagospodarować zajmowane przez nie grunty.

Październikowe zajścia obrazują rosnące napięcia społeczne, podsycane przez polityków prawie wszystkich opcji. Nie było to pierwsze tego typu wydarzenie w ostatnich miesiącach. Wcześniej latem br. bójka na Rynku Matwiejewskim spowodowała zakrojoną na dużą skalę policyjną operację na targowiskach (zob. „BM” nr 43, s. 8).                                                                         

ZB

Opublikowano w numerze: 44 / Październik 2013 | Kategoria: Migracje w UE i na świecie